D.O
Patrzałem na
książkę, z której jeszcze przed chwilą się uczyłem, a po
chwili na zegarek, który wskazywał 11:55.
-Czas zdecydowanie
zbyt wolno leci-mruknąłem, kładąc się na łóżku.
-Mam to definiować,
jako zaproszenie?-powiedział JongIn.
-Zboczeniec-odparłem
przewracając się na brzuch by widzieć chłopaka, do którego moje
uczucia są skomplikowane.
-Aish... Wstawaj
jeszcze nie skończyliśmy.
-Przecież to
umiesz, nie wiem czemu zaliczasz sprawdziany na "1".
-No, weź
wstawaj-powiedział stojąc nade mną.
Pochylił się nad
moją osobą by wziąć poduszkę, która leżała za mną. Gdy
stracił równowagę i podparł się ręką, od razu złapałem go za
nią. Powodując, że znalazł się obok mnie. Niestety zaczął się
wiercić i zamierzał wstać, więc przerzuciłem nogę przez jego
biodro i się w niego wtuliłem.
-Nie ruszaj
się-mruknąłem.
-Ech... Czemu
wszystko utrudniasz?-spytał z wyrzutem.
-A ty, czemu mnie
nie przytulisz?-mruknąłem niezadowolony.
Gdy jego ręka
znalazła się na moich plecach, bez przeszkód się w niego
wtuliłem. Niestety tą miłą chwilę przerwał nam dzwoniący
telefon chłopaka.
-Ech... Dyo muszę odebrać-powiedział próbując wyswobodzić się z uścisku.
-Znając życie to
Xiumin dzwoni z jakąś bzdetom.
-Nawet gdyby...
-Nie-przerwałem
chłopakowi w momencie, kiedy telefon zamilkł by po chwili odezwał
się drugi.
-Ech...-westchnąłem,
wyciągając telefon spod poduszki i podając go chłopakowi.
Kai
Wziąłem urządzenie
od razu odbierając.
-Halo?!
-Kai?!
Czemu masz telefon Soo? Gdzie on jest?-usłyszałem głos Xiumin'a.
"No,
to się wkopałem"-pomyślałem.
-D.O
nie może teraz rozmawiać-powiedziałem szybko.-Czego chcesz?
-A
tego to Ci nie powiem.
-To
czemu dzwonisz?!
-Byś
wziął KyungSoo i przylazł do parku niedaleko szkoły za jakieś 20
minut.
-Zastanowię się-mruknąłem, mocniej obejmując chłopaka.
-A
tak w ogóle co robisz u D.O? Czyżbyś Cię byli ra...?
-Musze
kończyć, pa.
-Ale...?
-Przyjedziemy-powiedziałem
po czym rozłączyłem się.
-Kto?
-Xiumin.
-Co
chciał?
-Stwierdził,
że dowiemy się jak przyjdziemy do parku.
-Więc...?
-Idziemy.
-Ech...
jak chcesz-mruknął niezadowolony, wstając z łóżka.
-Nie
obrażaj się-powiedziałem idąc za chłopakiem.
-Przecież
się nie obrażam.
-Przecież
widzę.
-Ech...
wiesz co? Chodźmy tam, a jak wrócimy to pomogę Ci jeszcze trochę
z matmą-mówił dalej na mnie nie patrząc.
Złapałem
go za rękę i odwróciłem w swoją stronę. Wzrokiem napotykając
Jego zdziwione spojrzenie...