piątek, 9 grudnia 2016

Epilog II (KaiSoo)

D.O
Patrzałem na książkę, z której jeszcze przed chwilą się uczyłem, a po chwili na zegarek, który wskazywał 11:55.
-Czas zdecydowanie zbyt wolno leci-mruknąłem, kładąc się na łóżku.
-Mam to definiować, jako zaproszenie?-powiedział JongIn.
-Zboczeniec-odparłem przewracając się na brzuch by widzieć chłopaka, do którego moje uczucia są skomplikowane.
-Aish... Wstawaj jeszcze nie skończyliśmy.
-Przecież to umiesz, nie wiem czemu zaliczasz sprawdziany na "1".
-No, weź wstawaj-powiedział stojąc nade mną.
Pochylił się nad moją osobą by wziąć poduszkę, która leżała za mną. Gdy stracił równowagę i podparł się ręką, od razu złapałem go za nią. Powodując, że znalazł się obok mnie. Niestety zaczął się wiercić i zamierzał wstać, więc przerzuciłem nogę przez jego biodro i się w niego wtuliłem.
-Nie ruszaj się-mruknąłem.
-Ech... Czemu wszystko utrudniasz?-spytał z wyrzutem.
-A ty, czemu mnie nie przytulisz?-mruknąłem niezadowolony.
Gdy jego ręka znalazła się na moich plecach, bez przeszkód się w niego wtuliłem. Niestety tą miłą chwilę przerwał nam dzwoniący telefon chłopaka.
-Ech... Dyo muszę odebrać-powiedział próbując wyswobodzić się z uścisku.
-Znając życie to Xiumin dzwoni z jakąś bzdetom.
-Nawet gdyby...
-Nie-przerwałem chłopakowi w momencie, kiedy telefon zamilkł by po chwili odezwał się drugi.
-Ech...-westchnąłem, wyciągając telefon spod poduszki i podając go chłopakowi.

Kai
Wziąłem urządzenie od razu odbierając.
-Halo?!
-Kai?! Czemu masz telefon Soo? Gdzie on jest?-usłyszałem głos Xiumin'a.
"No, to się wkopałem"-pomyślałem.
-D.O nie może teraz rozmawiać-powiedziałem szybko.-Czego chcesz?
-A tego to Ci nie powiem.
-To czemu dzwonisz?!
-Byś wziął KyungSoo i przylazł do parku niedaleko szkoły za jakieś 20 minut.
-Zastanowię się-mruknąłem, mocniej obejmując chłopaka.
-A tak w ogóle co robisz u D.O? Czyżbyś Cię byli ra...?
-Musze kończyć, pa.
-Ale...?
-Przyjedziemy-powiedziałem po czym rozłączyłem się.
-Kto?
-Xiumin.
-Co chciał?
-Stwierdził, że dowiemy się jak przyjdziemy do parku.
-Więc...?
-Idziemy.
-Ech... jak chcesz-mruknął niezadowolony, wstając z łóżka.
-Nie obrażaj się-powiedziałem idąc za chłopakiem.
-Przecież się nie obrażam.
-Przecież widzę.
-Ech... wiesz co? Chodźmy tam, a jak wrócimy to pomogę Ci jeszcze trochę z matmą-mówił dalej na mnie nie patrząc.
Złapałem go za rękę i odwróciłem w swoją stronę. Wzrokiem napotykając Jego zdziwione spojrzenie...




niedziela, 27 listopada 2016

Epilog I (HunHan)

SeHun
Patrzałem zły na chłopaka, który siedział przede mną.
-Wyjaśnisz mi po co to było?!
-No... bo...-zaczął dukać.-Nie chciałem by ChanYeol znowu cierpiał jak wtedy-wypowiadając ostatnie słowa opuścił głowę.
-Ech... Dobrze wiesz, że gdyby sobie przypomniał cierpiałby dwa razy bardziej-powiedziałem spokojniejszy.
Lu tylko kiwnął głową.
-No to teraz musisz przeprosić Baek'a-powiedziałem siadając obok niego.
-Co?-spojrzał na mnie zdziwiony.
-To co usłyszałeś.
-Pfff... Nie-powiedział zaplatając ramiona i odwracając głowę w drugą stronę.
-Ech... zrób to dla mnie.
Chłopak spojrzał zdziwiony na mnie. Co wykorzystałem i wpiłem się w jego usta.

LuHan
-Ech... zrób to dla mnie-powiedział zdeterminowany.
Spojrzałem na niego zdziwiony, a on to wykorzystał i mnie pocałował. Po chwili włożył ręce pod koszulkę. W tym momencie zadzwonił telefon.
-Nie odbieraj-powiedziałem, gdy chłopak zaczął się ode mnie odsuwać.
-Dokończymy, kiedy przeprosisz Byun'a-powiedział posyłając ten uśmiech, w którym się zakochałem.-Co chcesz?-powiedział już mniej entuzjastycznie.-Mhm... Mhmmm... Ta... zaraz będziemy-mruknął nie zadowolony odkładając telefon.
-Kto?
-Xiumin.
-Co on znowu chce?
-Nie wiem-mruknął.-Powiedział, że to coś poważnego, i że za 20 minut wszyscy zbierają się w parku obok szkoły.
-Ech... To chodźmy.
Ten uśmiechnął się w moją stronę, złożył na moich ustach motyli pocałunek. Po czym zniknął w przedpokoju z moją bluzą.
-Oż ty...-powiedziałem idąc szybkim krokiem w kierunku, w którym zniknął.
W tym samym momencie usłyszałem Jego uśmiech.
"Za co ja Go kocham?"-spytałem siebie w myślach jednocześnie przypominając sobie nasze wszystkie wspólne chwile, przez co uśmiechnąłem się delikatnie.
Oparłem się o framugę i przyglądałem chłopakowi, który gimnastykował się przy zakładaniu trampek.
-Kocham Cię.


Rozdział 15

Baek
Siedziałem w swoim pokoju i patrzyłem przez okno chcąc zapamiętać piękno seulskich ulic.
-Baek, taksówka już jest!-usłyszałem krzyk mamy z parteru.
-Już idę!-odkrzyknąłem rozglądając się po pokoju czy przypadkiem czegoś nie zostawiłem.
Gdy zatrzasnęły się za mną drzwi wiedziałem, że nie ma już od wrotu.

ChanYeol
"Dzisiaj poznałem nowego kolegę, nazywa się BaekHyun. Siedział pod drzewem, kiedy do niego podszedłem. Chyba był z tego niezadowolony, bo zatrzasnął książkę i rozglądał się, gdzie mógłby się przenieść, ale w końcu spojrzał na mnie, był zdziwiony kiedy mu się przedstawiłem, ale po chwili zrobił to samo. Niestety po chwili przyszedł Lu, a kiedy zapytałem się Baek'a czy chce do nas dołączyć był z tego niezadowolony".
                              1.06.
                                                          Twój Channie~

Baek
Ciągle patrzyłem się w okno, gdy mój telefon zaczął wibrować. Kiedy spojrzałem na urządzenie, zobaczyłem zdjęcie pewnego wielkoluda. Bez namysłu odrzuciłem połączenie.
-Czemu nie odbierzesz?-spytała zaciekawiona kobieta.
-To nikt ważny-powiedziałem pierwsze co przyszło mi do głowy.
-Rozumiem-powiedziała, z powrotem odwracając się w stronę taksówkarza i na nowo zaczęła zasypywać go nie istotnymi informacjami.
Nie chcąc ryzykować, że zauważy łzy zbierające się w moich oczach, z powrotem odwróciłem się w stronę okna.
"BaekHyun, spokojnie za niedługo wsiądziesz w samolot i zostawisz wszystko za sobą... Tak, będzie lepiej dla wszystkich"-pomyślałem, ścierając pierwszą łzę.

Channie
Przerzuciłem kilka kolejnych kartek pamiętnika i trafiłem na ostatnią datę jaka była to dwudziestego sierpnia, a treść brzmiała, tak:
"Dzisiaj ostatni raz widziałem BaekHyun'a. Lu próbuje nie pokazać, że odpowiada mu ta sytuacja, ale nie wie, że rani mnie jeszcze bardziej. Następny wpis będzie, gdy usłyszę znów z jego ust "Yeolli".
Wróciłem do kartkowania reszty kartek, które były czyste, w pewnym momencie zobaczyłem zdjęcie z tam tych wakacji, kiedy je odwróciłem zobaczyłem:

Moje oczy rozszerzyły się ze zdziwienia.
-Beak... BaekHyun... Byun BaekHyun-przed moimi oczami zobaczyłem obraz uśmiechniętego szatyna.
Od razu wziąłem telefon wybierając Jego numer. Gdy po kilku sygnałach niestety połączenie zostało odrzucone. Po chwili wybrałem numer Tao, ponieważ niższy był z nim najbliżej.
-CO?-usłyszałem po drugiej stronie.
-Wiesz może co się dzieje z Byun'em?
-Czekaj, czekaj... Ty o niczym nie wiesz?-spytał zdziwiony.
-Gdybym wiedział to bym nie pytał.
-Hah... Leci na drugi koniec świata.
-CO?!

Beak
Przyglądałem się budynkowi lotniska, który był coraz większy. Wiedząc, że za niedługo zajmę jedno z miejsc w samolocie i zostawi osobę, która skradła mi serce 10 lat temu i do tej pory pielęgnowałem w sobie to uczucie by nagle o nim zapomnieć.
-Tak będzie lepiej-mruknąłem do siebie po raz enty.-Od teraz przestaje patrzeć w tył...

Channie
-CO?! Które lotnisko?-spytałem, gdy otrząsnąłem się z szoku.
-Chan ja...
-Proszę.
-Ech... Pojadę z tobą, będę za chwile-po tych słowach rozłączył się.
-Nie mogę pozwolić mu znowu odejść. Nie tym razem-powiedziałem schodząc po schodach.

Baek
Patrzałem przez olbrzymie okno na pas startowy, czekając na komunikat, że można udać się na odprawę. Gdy usłyszałem dźwięk przychodzącego sms-a.

Od:Huang
Jestem przed lotniskiem.
Gdzie cię znajdę?

Od razu odpisałem i zacząłem się rozglądać. Zdziwiłem się, kiedy zauważyłem, że chłopak nie jest sam. Gdy dotarło do mnie kim jest osoba idąca obok Tao, zapomniałem jak się oddycha, a moje serce zamarło.

piątek, 11 listopada 2016

Rozdział 14

SeHun
-Nie wiedzieliście BaekHyun'a?-zapytałem grupki kolegów stojących na środku korytarza.
-Nie-mruknął Chen.
Spojrzałem po chłopakach, aż moją uwagę przykuł odwracający wzrok LuHan.
-Lu?
-Co?-odparł lekko zagubiony.
-Ty coś wiesz-powiedziałem oskarżycielsko wskazując na niego palcem.
-Ech... Pisał, że przenosi się do na drugi koniec świata-powiedział wzruszony ramionami.
-Świetnie mamy Chan'a z głową w chmurach jedyna osoba, która może go ściągnąć na ziemie, pakuje manatki i wyjeżdża.
-E tam... Za niedługo o nim zapomni i wróci do siebie-powiedział lekceważąco jelonek.
Otwierałem i zamykałem usta chcąc coś dodać, ale po chwili zrezygnowałem z tego pomysłu, więc machnąłem na niego ręką odwracając się i ruszyłem w stronę sali od chemii. Przy okazji opracowałem plan zemsty na moim chłopaku. Kiedy wszedłem do klasy od razu wszystko rzuciłem wyciągnąłem telefon i napisałem:

Do: ChanYeol
Gdzie jesteś?

ChanYeol

Siedziałem na "strychu" i szukałem coś w stylu pamiętnika, kiedy po kilku godzinach poszukiwań miałem Go zignorować i znaleźć odpowiedź na nurtujące mnie pytanie.

Rozdział 13

Siedziałem w kuchni, grzebiąc w swoich płatkach i rozmyślając nad sytuacją, w której się znalazłem. Gdy do pomieszczenia weszła mama, spoglądając na mnie, już otwierała usta by coś powiedzieć, ale byłem szybszy:
-Jest ciągle możliwość, żeby przyjęła tą ofertę pracy w Londynie?
-Tak-odparła zdziwiona.-Stało się coś?
-Nie... Po prostu zmieniłem zdanie-uśmiechnąłem się blado do kobiety.
"Raczej ktoś pomógł mi ją zmienić"-pomyślałem.
Szatynka od razu pobiegła do salonu by wykonać telefon.
-Ech... może tam uda się zacząć wszystko od nowa-mruknąłem do siebie.
Po paru minutach kobieta stanęła tam, gdzie stał wcześniej.
-Za tydzień mam się pojawić u nich w biurze.
-Czyli rozumiem, że się pakujemy.
Skinęła potwierdzająco głową.
-Dziękuje-powiedziała po czym wyszła z pomieszczenia.
"Przynajmniej ty będziesz szczęśliwa"-pomyślałem odkładając miskę do zlewu i kierując się w stronę pokoju.



Rozdział 12

Chan
*Wspomnienia/Sen*

Rozglądałem się za piłką, gdy ją w końcu wypatrzyłem. Zobaczyłem, że wylądowała nieopodal chłopaka. Od razu pobiegłem w tamtą stronę. Gdy stanąłem obok niego i otworzyłem usta by coś powiedzieć, ale on był szybszy:
-Zasłaniasz mi słońce.
Dopiero w tym momencie zauważyłem, że chłopak trzyma na kolanach książkę.
-Przepraszam-mruknąłem, siadając obok nieznajomego.
-Ech...-chłopak zatrzasnął z impetem książkę i utkwił swoje spojrzenie we mnie.
Po paru minutach ciszy odważyłem się wyciągnąć rękę i powiedzieć:
-Park ChanYeol.
-B____ B_____-odparłem lekko zdziwiony.

Razem z rodzicami spędzałem wakacje w Busan. Gdy pewnego dnia wpadłem na chłopaka.
-Patrz jak łazisz-warknął niższy.
-Przepraszam...-mruknąłem, spoglądając na chłopaka.
"Kogoś mi przypomina"-pomyślałem.
-Pfffff... i co niby mi po twoich przeprosinach-powiedział.
Złapałem chłopaka za rękę i postawiłem do pionu. Wtedy mogłem podziwiać całą jego twarz, ponieważ podniósł na mnie swoje zaciekawione tęczówki. Po kilku minutach bezczynnego stania i wgapiania się, powiedziałem:
-No, złośnica się uspokoiła.
-Osz ty...
Gdyby nie to, że ciągle trzymałem jego ręce, zapewne rzucił by się na mnie.
-Spokojnie, to miał być żart, a tak swoja drogą ChanYeol jestem.
-Pffff...-prychnął odwracając głowę.-B_____.

W biegłem zdyszany do klasy.
-Przepraszam za spóźnienie-powiedziałem i nie słuchając uwag dyrektora ruszyłem w stronę ławki.
Jednak pewne słowa zwróciły moją uwagę:
-Usiądź w ostatniej ławce pod oknem.
"Zraz co?".
Nagle usłyszałem powstrzymywane chichoty chłopaków z ławki przede mną. Spoglądałem na chłopaka obok mnie, gdy przede mną pojawiła się zmiętolona kartka i w taki o to sposób zacząłem prowadzić dyskusję z LuHan'em. Nie zważając na to, że NOWY może to przeczytać.
Kiedy zadzwonił dzwonek pozostali uczniowie zerwali się ze swoich miejsc i pognali na korytarze. Tak, że w krótkim czasie zostały cztery osoby w pomieszczeniu.
-Hej, jestem LuHan, to SeHun, a ten obok ciebie to ChanYeol.
-H-Hej, jestem BaekHyun...

Zerwałem się z łóżka jak oparzony, po raz nie wiadomo który.
-Co to było?-spytałem łapiąc się za głowę i dopiero teraz zauważyłem, że mam mokre policzki od łez, które ciągle wypływały z moich oczu.


Rozdział 11

Kai
Gdy zobaczyłem, że D.O otwiera usta.
-Nie chcesz nie mów-nie chciałem by myślał, że tylko dlatego tu z nim siedzę.
Jak zobaczyłem jego kolejne łzy spanikowałem.
-Zrobiłem coś, nie tak?
Zamiast odpowiedzieć oparł głowę na moim ramieniu. Po chwili nasze spojrzenia się skrzyżowały i zacząłem wycierać mu policzki z łez.
-Zostańmy ta chwilę-powiedział cicho.

Luhan
-Dlaczego mi to robisz?
"Dlaczego?! Ponieważ nie chce by Chan pozostał kolejny raz zraniony..."-pomyślałem schodząc na dół po schodach.
Wiedziałem jeżeli Chan, D.O, Kai i reszta się o tym dowiedzą znienawidzą mnie, dlatego miałem na dzieje, że chłopak zniknie z sensownym powodem, ale miałem też nadzieje, że ONI to zrozumieją.

ChanYeol
Stałem i patrzyłem na parę przyjaciół tkwiącą w uścisku. Byłem na tyle oddalony od nich by mnie nie widzieli. Spojrzałem na wiadomość od Kai'a.

Jestem z D.O w parku.

Wziąłem głęboki oddech i zacząłem wstukiwać tekst, który po chwili wysłałem. Po czym odwróciłem się na pięcie i poszedłem w stronę wyjścia z parku.

Kai
Nagle mój telefon zaczął wibrować. Kiedy odblokowałem urządzenie i od razu zobaczyłem wiadomość.

Od: Channie
Dbaj o niego...
Niech będzie twoim szczęściem.
Ja muszę jeszcze swoje poszukać.

"Nie będziesz musiał daleko szukać, Channie"-pomyślałem spoglądając na chłopaka wtulony we mnie.

Chłopak jak na znak podniósł swoją głowę, a na jego twarzy pojawił się uśmiech, który po chwili odwzajemniłem.