Za piętnaście ósma
zobaczyłem Baek'a, idącego w moją stronę.
"Już jestem
martwy"-przeleciało mi przez głowę.
Zdziwiłem się gdy
przeszedł obok mnie obojętnie. Spojrzałem za nim zdziwiony, ten
odwrócił się do mnie i powiedział:
-Idziesz na lekcje
czy nie?
Spojrzałem na niego
nie pewnie.
Uśmiechnął się
lekko i pogonił mnie ruchem ręki. Od razu do niego podeszłem i
razem weszliśmy do budynku.
-Przeszła ci
złość?-spytałem nie pewnie.
-Nie, ale przez całą
drogę stwierdziłem, że nie opłaca się zabijać człowieka z
niskim ilorazem inteligencji.
-Aham...
Ej...-dopiero teraz dotarło cały sens zdania.
-Hahahaha...
-wybuchnął niepohamowanym śmiechem.
-Z czego się
śmiejemy-jak z pod ziemi wyrósł Lay.
-Z głupoty Chan'a.
-Dobra... a z czego
konkretniej?
-Lay weź im nie
przeszkadzaj... sorry...-obok chłopaka pojawił się Suho.
-Nic się nie
stało...-powiedziałem.-i tak zaczynało mi go brakować.
-Czyżby moje
dziecko zaczęło się dogadywać z wielkoludem-obok nas pojawił się
Kyung.
-Ile ty masz jeszcze
tych dzieci?-spytał Luhan.
-Nawet za miesiąc
się nie do liczy-mruknąłem.
-Kto czego się nie
doliczy?-spytał zainteresowany Kai, który stanął obok Byun'a, a
on od razu schował się za Do, który zmierzył lodowatym
spojrzeniem Jongin'a.
-Co się
dzieje?-spytał Sehun, który dopiero co przyszedł.
-Zebranie jakieś
czy co u licha?-zaczęła się wydzierać pandzia.
-Ale żeby na środku
korytarza, wstydzie się-dodał Kris.
-A gdzie Chen i
Xiumin?-spytał najstarszy.
-Podążają właśnie
w tą stronę-stwierdził jelonek.
-Czo się tu
dzieje?-spytał ten pierwszy.
-Jakoś się tak
złożyło, że stoimy całą dwunastką na środku korytarza.
-Dwunastką?-spytał
zdziwiony Xiu.-Hej, Baek.
Nagle zadzwonił
dzwonek na lekcje i wszyscy rozeszliśmy się po klasach bez żadnego
słowa.
Baekhyun
~*~~Popołudniu~~*~
Gdy przekroczyłem
próg domu zostałem zaatakowany przez mamę.
-No~ a teraz jak na
spowiedzi, bo przez ostatnie dni nie miałam czasu, więc teraz
wyśpiewasz mi wszystkie ciekawe rzeczy jakie mogły się dziać w
szkolę. Znając życie nic ciekawego-weszła w głąb mieszkania.
-W mojej klasie jest
ten chłopak z zdjęć, kiedy tu spędzaliśmy wakacje.
-Serio...? W końcu
nalazłeś go, a już martwiłam się, że rozwaliłam tak piękną
przyjaźń przez zniknięcie bez słowa... prawie się
rozkleiłam-starła z policzka niewidzialną łzę.
-Tak szczerze to mu
nie powiedziałem o tym...
-Więc on nie wie
kim ty jesteś?
-Tak.
-A myślałam, że
mój syn jest mądry, a okazuje się, że jest na odwrót... Ech... i
tak wiem co się wydarzy.
-Co?-spytałem lekko
zdziwiony.
-Wiem co się może
dalej wydarzyć, też kiedyś robiłam takie głupoty, więc to nie
jest trudno przewidzieć co będzie dalej.
-Nie rozumiem.
-Kiedyś
zrozumiesz... A tera muszę lecieć, widzimy się wieczorem, albo
dopiero jutro popołudniu.
-Pa.
Po chwili już jej
nie było.
-Czemu los pokarał
mnie tak dziwną mama?-spytałem sam siebie, wzruszyłem ramionami
ignorując wymianę zdań z rodzicielką i zajmując się swoimi
sprawami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz