niedziela, 27 listopada 2016

Rozdział 15

Baek
Siedziałem w swoim pokoju i patrzyłem przez okno chcąc zapamiętać piękno seulskich ulic.
-Baek, taksówka już jest!-usłyszałem krzyk mamy z parteru.
-Już idę!-odkrzyknąłem rozglądając się po pokoju czy przypadkiem czegoś nie zostawiłem.
Gdy zatrzasnęły się za mną drzwi wiedziałem, że nie ma już od wrotu.

ChanYeol
"Dzisiaj poznałem nowego kolegę, nazywa się BaekHyun. Siedział pod drzewem, kiedy do niego podszedłem. Chyba był z tego niezadowolony, bo zatrzasnął książkę i rozglądał się, gdzie mógłby się przenieść, ale w końcu spojrzał na mnie, był zdziwiony kiedy mu się przedstawiłem, ale po chwili zrobił to samo. Niestety po chwili przyszedł Lu, a kiedy zapytałem się Baek'a czy chce do nas dołączyć był z tego niezadowolony".
                              1.06.
                                                          Twój Channie~

Baek
Ciągle patrzyłem się w okno, gdy mój telefon zaczął wibrować. Kiedy spojrzałem na urządzenie, zobaczyłem zdjęcie pewnego wielkoluda. Bez namysłu odrzuciłem połączenie.
-Czemu nie odbierzesz?-spytała zaciekawiona kobieta.
-To nikt ważny-powiedziałem pierwsze co przyszło mi do głowy.
-Rozumiem-powiedziała, z powrotem odwracając się w stronę taksówkarza i na nowo zaczęła zasypywać go nie istotnymi informacjami.
Nie chcąc ryzykować, że zauważy łzy zbierające się w moich oczach, z powrotem odwróciłem się w stronę okna.
"BaekHyun, spokojnie za niedługo wsiądziesz w samolot i zostawisz wszystko za sobą... Tak, będzie lepiej dla wszystkich"-pomyślałem, ścierając pierwszą łzę.

Channie
Przerzuciłem kilka kolejnych kartek pamiętnika i trafiłem na ostatnią datę jaka była to dwudziestego sierpnia, a treść brzmiała, tak:
"Dzisiaj ostatni raz widziałem BaekHyun'a. Lu próbuje nie pokazać, że odpowiada mu ta sytuacja, ale nie wie, że rani mnie jeszcze bardziej. Następny wpis będzie, gdy usłyszę znów z jego ust "Yeolli".
Wróciłem do kartkowania reszty kartek, które były czyste, w pewnym momencie zobaczyłem zdjęcie z tam tych wakacji, kiedy je odwróciłem zobaczyłem:

Moje oczy rozszerzyły się ze zdziwienia.
-Beak... BaekHyun... Byun BaekHyun-przed moimi oczami zobaczyłem obraz uśmiechniętego szatyna.
Od razu wziąłem telefon wybierając Jego numer. Gdy po kilku sygnałach niestety połączenie zostało odrzucone. Po chwili wybrałem numer Tao, ponieważ niższy był z nim najbliżej.
-CO?-usłyszałem po drugiej stronie.
-Wiesz może co się dzieje z Byun'em?
-Czekaj, czekaj... Ty o niczym nie wiesz?-spytał zdziwiony.
-Gdybym wiedział to bym nie pytał.
-Hah... Leci na drugi koniec świata.
-CO?!

Beak
Przyglądałem się budynkowi lotniska, który był coraz większy. Wiedząc, że za niedługo zajmę jedno z miejsc w samolocie i zostawi osobę, która skradła mi serce 10 lat temu i do tej pory pielęgnowałem w sobie to uczucie by nagle o nim zapomnieć.
-Tak będzie lepiej-mruknąłem do siebie po raz enty.-Od teraz przestaje patrzeć w tył...

Channie
-CO?! Które lotnisko?-spytałem, gdy otrząsnąłem się z szoku.
-Chan ja...
-Proszę.
-Ech... Pojadę z tobą, będę za chwile-po tych słowach rozłączył się.
-Nie mogę pozwolić mu znowu odejść. Nie tym razem-powiedziałem schodząc po schodach.

Baek
Patrzałem przez olbrzymie okno na pas startowy, czekając na komunikat, że można udać się na odprawę. Gdy usłyszałem dźwięk przychodzącego sms-a.

Od:Huang
Jestem przed lotniskiem.
Gdzie cię znajdę?

Od razu odpisałem i zacząłem się rozglądać. Zdziwiłem się, kiedy zauważyłem, że chłopak nie jest sam. Gdy dotarło do mnie kim jest osoba idąca obok Tao, zapomniałem jak się oddycha, a moje serce zamarło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz