sobota, 20 sierpnia 2016

11.06.2010r.

O szóstej rano obudził mnie sms.
"Kto w sobotę o szóstej wypisuje sms".
Od: Nieznany
Śpisz?

Do: Nieznany
Kim jesteś?

Od:Nieznany
Jestem przystojny 
gram w kosza, chodze z 
tobą do klasy...

Do: Nieznany
Lei?! Skąd masz mój
numer telefonu?

Od: Idiota
Tajemnica.

Do: Idiota
Dlaczego mnie
obudziłeś?

Od: Idiota
Nie uzgodniliśmy wczoraj, o której do mnie przychodzisz?

Do: Idiota
O drugiej, ci pasuje?

Od: Idiota
Tak.

***
"Nie potrzebnie się na to zgadzałem"-myślałem stojąc przed drzwiami, zbierając się na odwagę.
Wziąłem głęboki oddech i zadzwoniłem. Po chwili zobaczyłem w nich Lei'a.
-Myślałem, że już nie przyjdziesz.
-I taki miałem zamiar-powiedziałem przekraczając próg.
Wystraszyłem się kiedy zauważyłem, że oprócz nas nie ma nikogo.
-Gdzie twoi rodzice?
-Mieszkam sam.
Wystraszyłem się jeszcze bardziej. Otworzył drzwi i pokazał, że mam wejść.
-Rozgość się-po tych słowach wyszedł z pokoju.
W pomieszczeniu znajdowało się biurko i dwa krzesła do niego przysunięte; szafa, regał za ciepany książkami, łóżko. Było również kilka zdjęć przedstawiających Lei'a z jakąś dziewczyną. Jedno szczególnie przykuło moją uwagę, wziąłem je do ręki i zacząłem mu się przyglądać.
-Śliczna, prawda?-powiedział chłopak.
-Kto to?
-Moja siostra-spojrzał na mnie wymownie-zazdrosny.
-Chciało by się.-mówiłem-Możemy zacząć śpieszy mi się trochę-skłamałem.
-Jasne-zajął jedno z krzeseł.
Zrobiłem to samo co on i zaczęliśmy prace nad referatem.
***2 godzinny później***
-Nie śpieszyło ci się gdzieś?-spytał zaciekawiony.
-Im mniej spędzam czasu z rodziną tym lepiej.
-Nie rozumiem.
-Wszyscy gdy dowiadują się o mojej chorobie zaczynają się nade mną trząść. Jakbym był ze szkła.
-I co w tym złego?!-powiedział zdziwił się.
-Kolejny.
-To jak mam się przy tobie zachowywać?
-Tak jak do tych czas-powiedziałem.-Lepiej już pójdę.
-Czekaj, od wiozę cię.
-Nie trzeba-powiedziałem zamykając za sobą drzwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz