piątek, 19 sierpnia 2016

Dodatek

Dzisiaj mieliśmy dłużej lekcje (znaczy ja i Luca, bo Akira i Tetsu byli chorzy). Jak na złość rozpadało się gdy tylko wyszliśmy ze szkoły. Było mokro (tylko bez skojarzeń) szliśmy szybko, bo mocno... padało.
-Ej Hoshi chodź do mnie, bo Aney pojechała do krewnych i no wiesz...
-No dobra, ej czekaj co powiedziałeś?
-A nic, nic.
***W domu Luci***
-Witaj w moich skromnych progach -chłopak mnie rozgościł. Wskazał na kuchnie prowadząc mnie.-Chodź zrobię ci coś do picia, byś nie miał sucho w gardełku.
Podbiegł do Luci radosnym krokiem. Przytulając go od tyłu dając ręce na jego torsie.
-Yhhhhh...-powiedział zakłopotany i cały czerwony na twarzy. W pewnym momencie odwrócił głowę z ukosa , ucałowałem jego usta, a on się ode mnie odsunął.
-Co ty...-nie dokończył, bo przyszyłem go do ściany i zacząłem się dobierać do jego szyji. Przez dłuższą chwile stawiał opór, ale uległ spodobały mu się moje ruchy. Przejechałem po jego policzku przez tors, kończąc na tyłku. On przyciągnął mnie bliżej siebie i zaczął dotykać mojego krocza.
Nagle Luca zaczął mnie od siebie odpychać.
-Hoshi, proszę przestań.
-Dlaczego? Przecież widzę, że ci się podoba.
-Nie, wcale nie-powiedział cały czerwony na twarzy.
Przysunąłem się bliżej jego ucha.
-To czemu jęczysz?-szepnąłem, lekko je przygryzając.
***
Wtedy musiał zadzwonić ten przeklęty budzik i przerwać mi tak przyjemny sen.
-Hoshi, wstawaj inaczej spóźnisz się do szkoły.
"Chyba będę musiał mu powiedzieć co do niego czuje".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz