wtorek, 23 sierpnia 2016

16.06.2010r. (cz.1)

DRYŃ, DRYŃ!
-Zamknij się głupi budziku!
Wziąłem i rzuciłem nim, na drugą stronę pokoju.
-Aaaaaa...-usłyszałem krzyk Agnes.-Dlaczego rzucasz budzikiem we mnie?
-Przepraszam-powiedziałem, kierując się w stronę łazienki.
Gotowy zbiegłem na dół, zabierając przy okazji opakowanie po czekoladzie.
"Powinienem odstawić czekoladę po tym śnie"-myślałem.-"Nie".Wyrzuciłem papierek i porwałem tosta z talerza.
-Cześć-powiedziałem do domowników.
-Nie mów z pełną buzią-upomniała mnie mama.
Spojrzałem na zegarek, który wskazywał 7:35. Od razu pobiegłem do przedpokoju. Ubrałem buty, złapałem w jedną rękę kurtkę, a w drugą plecak i wybiegłem z domu, kierując się w stronę szkoły.
-7:45, uf... zdążyłem.
Na nieszczęście przed bramą zderzyłem się z kimś.
-Przepraszam-usłyszałem.
Zobaczyłem dziewczynę zbierającą rozsypane po całym chodniku papiery. Pomogłem jej pozbierać kartki i zauważyłem, że są na nich nuty.
-Dziękuje.
Chwila ja znam ten głos. Podniosłem głowę i zobaczyłem Taeyeon najpiękniejszą dziewczynę w klasie.
-Twoje?-podałem jej kartki.
-Tak, przyniosłam na lekcje muzyki.
Wtedy rozbrzmiał dzwonek na lekcje.
-Lepiej chodźmy-powiedziała idąc w stronę wejścia do budynku.
Po drodze do klasy rozmawialiśmy o jakiś bzdetach (ona, ja potakiwałem głową). Gdy przekroczyliśmy próg pomieszczenia, wszystkie rozmowy ucichły.
-Panicz Choi i panienka Min raczyli się wreszcie pojawić.
-Przepraszam pani Park-powiedzieliśmy jednocześnie.
-Jakie są powody tych spóźnień.
Już otwierałem usta by odpowiedzieć, ale dziewczyna była szybsza.
-Potknęłam się i papiery wyleciały mi z rąk, a Minki pomógł mi je pozbierać.
-Ech... Zajmijcie wolne miejsca i nie przeszkadzajcie.
Rozejrzałem się po klasie i jedyne wolne miejsce było obok Lei'a. Nie mając wyboru ruszyłem w jego stronę. Jak zwykle usiadłem na krańcu ławki i zacząłem przepisywać równania chemiczne z tablicy.
Niestety nie miałem zbyt długo spokoju, bo chłopak zaczął szeptać mi do ucha.
-Dlaczego wszedłeś do klasy razem z Min?
-Przecież mówiła.
-Chce usłyszeć twoją wersje wydarzeń.
-A co, zazdrosny jesteś?
-A chodź by nawet, to co.
Lei-A co, zazdrosny jesteś?
-A chodź by nawet, to co.
Choi pokręcił tylko głową i się uśmiechnął.
"Pewnie wziął to jako żart"-pomyślałem.
-Nie żartuj tak-powiedział.
-Ale kiedy ja nie żartuje.
-Uważaj, bo ci uwierzę.
"Co by tu zrobić by uwierzył"-myślałem gorączkowo.
Spojrzałem na jego rękę leżącą na ławce. Złapałem ją od razu chowając nasze ręce pod ławkę.
"Dobrze, że siedzimy w ostatniej ławce".Chłopak chciał wyrwać rękę co mi się nie spodobało, więc splotłem nasze palce. Minki zdał sobie sprawę, że to na nic i skończył się szarpać. Lekko zarumieniony pochylił głowę, tak by włosy zasłoniły jego twarz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz