sobota, 20 sierpnia 2016

13.06.2010r.

Chciałem jak najszybciej wrócić do domu, bo mogłem wpaść na Lei'a. Niestety po przekroczeniu bramy szkolnej usłyszałem za sobą:
-Minki, czekaj.
Przyspieszyłem kroku, ale po chwili zostałem złapany za ramie i od wrócony w jego stronę.
-A ty mi gdzie uciekasz?-spytał, szczerząc się jak głupi.
-O co ci chodzi?
-Jak to o co? Mieliśmy dzisiaj robić dalej referat-powiedział lekko zdziwiony.
-Serio?!
-Tak, umawialiśmy się wczoraj.
"Szkoda, że ze wczoraj nic nie pamiętam. Może mu powiedzieć. Nie, co jak się zapyta dlaczego? To co powiem, że źle się czułem, przecież..."
-Halo. O czym się tak zamyśliłeś-przerwał moje rozmyślania.
-O niczym ważnym. Masz przy sobie materiały?!
Skinął potwierdzająco głową.
-To idziemy do mnie.
***
Po 15 minutach marszu byliśmy na miejscu.
-Ładny domek.
-Jak nie wiesz co powiedzieć to siedź cicho-powiedziałem przypuszczając go w drzwiach.
-Ja ci zaraz...
-Cześć Minki-zaraz potem w przed pokoju pojawiła się moja siostra.-Kto to?
-Agnes to jest...
-Cześć, jestem Lei kolega twojego brata.
-Jej... w końcu kogoś z twoich znajomych poznałam.
-To nie jest...
-Rodziców nie ma w domu, będą późno, jak będziecie cicho to on może zostać jak długo chce...
-Okey, będziemy u mnie w pokoju-przerwałem jej potok słowny.
Kiedy Agnes zniknęła z mojego pola widzenia, zwróciłem się w stronę chłopaka:
-I co się tak na mnie gapisz?-spytałem.
-Nie wiedziałem, że...
-Tak, tak wiem. Tymi schodami na górę , drzwi na końcu korytarza po prawej.
-Możesz powtórzyć.
-Nie.
***
Kiedy weszłem do pokoju Lei siedział na moim łóżku i przeglądał materiały. Szklanki z piciem postawiłem na biurku. Usiadłem na drugim końcu łóżka. Od razu wzięliśmy się za robotę, ale po półgodzinie miałem dość jego uwag co do mojego pomysłu. 
-To jak ty byś to zrobił-nerwy mi puściły.
Od razu podzielił się się ze mną swoim pomysłem. Musiałem przyznać był lepszy od mojego.
-Nieźle, ale mamy za mało czasu by to zrealizować.
-Ty się o nic nie martw ja zajmę się komputerową częścią,
a ty...
-...resztą, tak jak zawsze.
-Tak, co nie-zaczął gorączkowo zaprzeczać, robiąc przy tym dziwne rzeczy.
Wybuchłem nie pohamowanym śmiechem.
-I z czego się tak śmiejesz-mówił.-Dobra zacznijmy, bo brak nie nam czasu.
***
Po 2,5 godzinie miałem dość.
-Może na dziś skończymy?-spytałem z nadzieją.
Spojrzał na zegarek.
-Jak chcesz. To co jutro?
-Chęci się pracować w sobotę.
-Czemu by nie?
-Dobra. Ekhem... o 12:30.
-Tu.
-A gdzie by indziej?! Nie ważne.
Po zamknięciu drzwi za chłopakiem. Zaatakowała mnie siostra.
-I co się tak szczerzysz? Wyglądasz przerażająco.
-Oj tam będziesz się mnie czepiać.
-Co chcesz wiedzieć?
-Kim on dla ciebie jest?-spytała bez ogródek.
-Nikim ważnym.
-Zastanów si i jak będziesz znał odpowiedz, wtedy mi powiesz. 
-Jak chcesz-wyminąłem ją i poszedłem w stronę schodów.
-A ty gdzie?
-Zastanowić się dlaczego to wszystko mnie spotyka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz