wtorek, 23 sierpnia 2016

21.06.2010r.

Minki
Przebaczyłem Lei'owi tam ten incydent, ale tak czy siak nie chciałem na razie przebywać z nim sam na sam. Dlatego o 12 czekałem na niego w kawiarni obok szkoły. Nie szło nie zauważyć, że minuty mijają, a go nadal nie było. Już wyciągałem telefon by do niego napisać, gdy ktoś usiadł na przeciwko mnie. Kiedy podniosłem głowę zobaczyłem te znajome niebiesko-brązowe oczy.
-Zaspałeś czy zapomniałeś?-spytałem obojętnie.
-To pierwsze...
-Ech... Chyba będzie trzeba kupić ci budzik, albo o 6 rano do ciebie dzwonić.
-Wole tą pierwszą opcje.
-A ja drugą-uśmiechnąłem się złowieszczo.-Lepiej się weźmy do roboty, termin już tuż, tuż.
***
-Jeszcze jedno spotkanie i będzie skończone-powiedziałem gdy wyszliśmy na ulice.
-Mogę cię odprowadzić?-spytał nagle.
"Co robić? Co robić?"-myślałem gorączkowo.
-Okey tylko łapy przy sobie.
-Wszystko co sobie zażyczysz.
-A jak ci powiem, żebyś skoczył z klifu to też zrobisz?
-Nie... Kto by cię dręczył swoim istnieniem?
-Taeyeon... Agnes... mama-zacząłem wyliczać.
-Foch...
-Na 15 sekund...
1... 2... 3... 4... 5... 6... 
Kiedy doliczyłem do 15 staliśmy pod moim domem.
"A co mi tam żyje się tylko raz, nie?"
-Może wejdziesz do środka?
-Chętnie...-powiedział trochę za bardzo entuzjastycznie.-Etto... znaczy się...
Próbowałem być poważny, ale po chwili wybuchłem śmiechem. Lei się oburzył i szczelił kolejnego focha na 15 sekund, ale przeszło mu po niecałych 5.
Lei
Gdy przekroczyłem próg domku, usłyszałem:
-Wiesz gdzie mój pokój.
Od razu poszedłem w dobrze znanym sobie kierunku. Po drodze zahaczając o pokój Agnes, ale nikogo w nim nie było. Pokój Minki'ego został przemeblowany, teraz pod nieszczęsną lampą stało biurko. Po chwili do pokoju wszedł chłopak z szklankami, postawił je na stoliku nocnym i usiadł na łóżku.
-Będziesz tak stać?-spytał.
Zda£em sobie sprawę, że stoję na środku pokoju i patrze się na niego w obrazek.
"Idiota"-pomyślałem.
Przysiadłem się na drugim krańcu łóżka.
-Nie musisz siedzieć na skraju, ja nie gryzę.
Zaśmiałem się na jego słowa.
-Kiedyś to ja tak mówiłem.
-Dziś się role odwróciły. Na moją korzyść-wyszeptał.
-A właśnie jesteś sam, bo Agnes jeszcze nie przyleciała.
-Ech... i nastrój padł... i tak jestem sam, a co?
Przysunął się do mnie. Kiedy odwróciłem głowę zobaczyłem, te jego zielone oczka, spojrzałem na jego malinowe usteczka i zrobiłem rzecz, która nawet mnie zaskoczyła. Objąłem go ręką w tali i przysunąłem bliżej w jego oczach zobaczyłem zdziwienie, ale nie zdołało mnie to powstrzymać przed muśnięciem jego ust. Minki był zdziwiony, ale kiedy pocałunki stały się bardziej zaborcze. Zaczął mnie odpychać, znaczy próbował, bo tylko wzmocniłem uścisk. Gdy się poddał, zaczął nie śmiało oddawać pocałunki. Wykorzystałem to i rękę, którą go obejmowałem włożyłem mu pod koszulkę, po chwili się jej pozbywając.
***
Leżałem w łóżku i patrzyłem na śpiącego i wtulonego w mój tors chłopaka. Rozmyślałem nad tym co się stało i doszedłem do wniosku, że to nigdy nie powinno się zdarzyć. Postanowiłem zniknąć za nim się obudzi. Delikatnie nie budząc zielonookiego wyswobodziłem się z jego uścisku, cicho krzątałem się po pomieszczeniu. Wychodząc postanowiłem napisać liścik, położyłem go na poduszce. Wychodząc minąłem się z jego siostrzyczką, ale nie trudno było ją spławić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz