niedziela, 21 sierpnia 2016

Rozdział 3

BaekKiedy zadzwonił dzwonek pozbierałem rzeczy, i jak najszybciej zmierzałem w stronę wyjścia ze szkoły, ale ledwo przekroczyłem próg klasy, a zostałem zaatakowany przez Kai'a.-Gotowy?-spytał.Już zamierzałem coś powiedzieć, ale złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć za sobą.

ChanGdy wyszedłem z sali zobaczyłem znikającego Byun'a za zakrętem."Lepiej pójdę za nimi, bo jeszcze temu idiocie wpadnie coś do tego pustego łba"-pomyślałem ruszając szybkim krokiem w stronę gdzie zniknął chłopak.Starałem się trzymać bezpieczną odległość, ale nadepnąłem na papierek, który zaszeleścił, a na pustym korytarzu wydawało się, że jest lawina. Chłopcy odwrócili się w moją stronę, a ja nie wiedząc co mam zrobić pomachałem im. Zobaczyłem ulgę malującą się na twarzy Nowego, i złość w oczach Jongin'a.-Co ty tu taj robisz?-szepnął, kiedy stałem od niego o półkroku.-Pilnuje, żebyś tego nie spaprał napaleńcu-odparłem też szeptem.-Wiecie ja tu ciągle jestem-powiedział chłopak.-Nie da się nie zauważyć-mruknąłem.-Znowu cię coś ugryzło?!-Mnie, chyba Ciebie księżniczko.-To co Słoneczko idziemy dalej?-Co?! Nie... zapomniałem, że obiecałem Chan'owi wytłumaczyć coś z biologii.-Serio...?-spytałem zdziwiony.-Tak, nie pamiętasz-spojrzał na mnie błagalnie.-A to...-To my już lecimy, dzięki Kai za oprowadzenie.Chłopak chciał coś powiedzieć, ale Byun załapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę wyjścia.Nie oszukujmy się za wiele siły to on nie ma. Kiedy byliśmy już na zewnątrz puścił moją dłoń, w którą zrobiło mi się od razu zimno, ale mniejsza o to.-Nie wiedziałem, że księżniczka kłamie.-Po pierwsze , jak zwracasz się do mnie po nazwisku niż „księżniczka”, po drugie, tak kłamie jak każdy. Po trzecie... trzeciego już nie ma-skończył swój wykład.-Nie każdy kłamie.-Powiedzmy, że ci wierze-powiedział idąc w stronę bramy.-A ty dokąd-spytałem idąc za nim.-Do domu.-Ale miałeś mi wytłumaczyć temat dzisiejszy z bioli.-Serio go nie zrozumiałeś, prawda?Pokiwałem twierdząco głową.-Ech... Nie daleko jest kawiarnia.-Mam lepszy pomysł-złapałem go za ramie i zacząłem ciągnąć za sobą.Oczywiście chłopak nie byłby sobą gdyby nie zaczął stawiać oporu.Uparty dzieciak”-pomyślałem.Po 20 minutach marszu byliśmy na miejscu.-Ta dam...-powiedziałem rozkładając ręce, tak jak te w programach gdy chcą zrobić lepszy efekt.-Dlaczego przyprowadziłeś mnie na opuszczony plac zabaw?-spytał przerażony cofając się trochę.-Spokojnie, nic ci nie zrobię. Tu przynajmniej nikt nie będzie nam przeszkadzał.

KaiPo wyjściu chłopaków ze szkoły zdenerwowany na zachowanie Park'a, ruszyłem w stronę wyjścia na boisko.Idiota najpierw mówi, że mogę go sobie wziąć, a potem zjawia się i wszystko niszczy”-myślałem.-”A może on zdradza Soo?! Nie na pewno by tego nie zrobił..., a może jednak... Ech muszę się wziąć w garść i zapomnieć chodź na chwilę o D.O przecież nie rozwalę związku przyjacielowi z 10 letnim stażem, tylko dlatego, że jestem zadurzony w jego chłopak od początku gimnazjum. Przecież to śmieszne... A może jednak nie... Aaaa~... Za dużo myśli jak na mnie”.W przypływie chwili wykręciłem numer do pandzi.-Halo?-spytał zaspany głos po drugiej stronie.Czyżbym go obudził”.-Hej, Tao tu Kai-wyprzedziłem jego pytanie.Chłopak nigdy nie patrzy kto do niego dzwoni, a jak tak to tylko pomiędzy druga, a siódmą rano.-O, hej. Co się dzieje, ze do mnie dzwonisz, Hyung?-Masz czas dzisiaj tak do rana...-Hymmm...Albo z kimś już jest, albo jest z kimś umówiony. Pandzia nigdy nie odmawia.”-Może mam trochę czasu, ale...-Będę za 20 minut. Powinno Ci styknąć na doprowadzenie się do porządku i...-Hyung nie musisz kończyć, do zobaczenia.Z lekkim uśmiechem na ustach ruszyłem w stronę mieszkania chłopaka, które na szczęście nie dzieli z nikim.

ChanyeolSiedzieliśmy na ławce obok piaskownicy, a chłopak tłumaczył mi temat, który o dziwo zacząłem rozumieć, ale po chwili moje rozmyślania przeniosły się na mój sen.-Halo... Ziemia do Chana...-chłopak zaczął machać mi ręką przed oczami.-C-Co...?-Zamyśliłeś się, a ja sprowadzam Cię już 5 minut na ziemie.-A... spoko.-O czym myślałeś?Teraz albo nigdy”-przemknęło mi przez głowę.-O moim przyjacielu z dzieciństwa, zniknął kilka lat temu, po prostu rozpłynął się w powietrzu nikt o nim nic nie wiedział, podobno tylko do mnie się odzywał. Chciałbym wiedzieć co u niego, czy żyje. Co teraz robi.-Na pewno nic mu nie jest-uśmiechnął się lekko.-Dlaczego się uśmiechasz?!-spytałem zdziwiony.-Po prostu nie jesteś takim zimnym draniem jak myślałem na początku masz uczucia.-Oczywiście, że mam tak jak każdy-spojrzałem na niego, jak na głupka.-Dobra muszę się zbierać-mówią c to pozbierał swoje rzeczy i po chwili go już nie było.-Szybki jak na takiego karzełka.Nagle dostałem sms-a.
Od: Kyungi <3
Gdzie jesteś? :(
Do: Kyungi <3
Zaraz będę u ciebie
Wyślij/Usuń
Przez chwilę się zawahałem, ale w końcu postanowiłem iść do niego, przecież trzeba nadrobić czas kiedy był chory.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz