Niestety nie mogłem wrócić na studia przez co miałem sto sms-ów na dzień od Yuri. Akurat czekałem w szpitalu na wynik badań. Nagle wszystko zaczęło się rozmazywać, a dźwięk dochodził gdzieś z daleka. Podeszła do mnie pielęgniarka.
-Wszystko w porządku?
~*~~*~~*~
Pierwsze co zobaczyłem po przebudzeniu to zmartwiony Lei.
-Uffff... Nie można ciebie zostawić na pięć minut-powiedział.
-Nie jest tak źle jeszcze ze mną-powiedziałem słabo, czym się zdziwiłem.
-Ech... Pójdę kogoś powiadomić.
Kiedy się odwracał złapałem go za nadgarstek.
-Zostań ze mną.
-Jak z dzieckiem-mruknął siadając na krześle.
-Słyszałem.
*** 2 godziny później***
-Dzień dobry-powiedział lekarz wchodząc do pokoju.
-Dzień dobry-odpowiedziałem siadając na łóżku.
-Czy możemy porozmawiać-spojrzał na Lei'a wymownie.
Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony.
-Wyjdź, proszę.
-Ale...
-Proszę.
Lei
"Tak po prostu wywalił mnie z sali... a może on... Nie, to jest niedorzeczne..."-walczyłem z swoimi myślami.
Stoję tu już od jakichś 5 minut jak długo karzą mi tu jeszcze czekać.
-Eeeee... pseplasam-ciągnęła mnie za nogawkę na oko 4-letnia dziewczynka.
-Tak?-schyliłem się lekko.
-Mama powiedziala, ze czeks tu minute, a nie piedz.
"Czyli jednak mówiłem na głos".
-Dziękuje-powiedziałem z wymuszonym uśmiechem na ustach.
-Plose-odwróciła się i w podskokach poszła w stronę jakieś kobiety.
Po kolejnych 10 minutach. Postanowiłem podsłuchać chodź fragment rozmowy, ale kiedy podeszłem do drzwi, one się z impetem otwarły, a ja nie zdążyłem się odsunąć. A ten lekarz nawet na to nie zareagował tylko przeszedł obok mnie obojętnie. Kiedy weszłem do pokoju zobaczyłem zmartwionego Minki'ego.
Po kolejnych 10 minutach. Postanowiłem podsłuchać chodź fragment rozmowy, ale kiedy podeszłem do drzwi, one się z impetem otwarły, a ja nie zdążyłem się odsunąć. A ten lekarz nawet na to nie zareagował tylko przeszedł obok mnie obojętnie. Kiedy weszłem do pokoju zobaczyłem zmartwionego Minki'ego.
-Wszystko w porządku?-spytałem.
-Co?-spojrzał na mnie.-To ja się powinienem zapytać czy wszystko w porządku, wyglądasz jakbyś miał bliskie spotkanie z drzwiami...-wyrzucał z siebie słowa jak torpeda.
Zasłoniłem mu usta ręką, no inaczej uciszać nie wypada w szpitalu.
-Spokojnie, nigdzie się nie pali... I tak, miałem bliskie spotkanie z drzwiami, i tak wszystko w porządku. Co powiedział Ci lekarz.
Jego uśmiech lekko zbladł, ale po chwili się zreflektował.
-Tak, wszystko jest okey. Przyszedł powiedzieć o wynikach badań, które zdążyli mi zrobić.
-Aham... Czemu Ci nie wierze do końca?-spytałem podejrzliwie.
-Nie wiem-wzruszył ramionami obojętnie.
Minki
"Tylko nic nie podejrzewaj, proszę... Niech Ci to wystarczy... Boże proszę..."-myślałem.
-No nic...-spojrzał na zegarek.-Musze lecieć, mam sprawy do załatwienia.
-O.K, przyjdziesz jutro?
-Jasne, zadzwonię potem.
"Uffffffff... czyli mam jakiś czas by się ogarnąć...".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz