wtorek, 23 sierpnia 2016

12.09.2010r.

Sidzę na łóżku obok mnie Jong zawzięcie coś tłumaczący, a do mnie nic nie dociera. Nagle do pokoju wpada Agnes z czymś na rękach.
-Patrzcie co mam-zaświergotała radośnie.
-Co to jest?-spytałem.
Jej entuzjazm tak szybko zniknął jak się pojawił.
-To kot.
-Dlaczego wygląda jak by go kosiarka przejechała?-spytał Kim.
-Nie znacie się-wyszła wnerwiona z pokoju.
Patrzałem to za siostrą to na chłopaka.
-Ona chce tego szczura trzymać w domu-dodał.
-A co cię to?-powiedziała trzaskając drzwiami.
-Ona tak zawsze wraca?
-Tia... jak jest zła to musi trzasnąć drzwiami inaczej się wraca.
-Aham... dziwne z niej dziecko-powiedział patrząc na drzwi.
Wziąłem książkę do ręki i zacząłem czytać.
-A ty co tak nagle zapałałeś ochotą do nauki-rozciągnął się na łóżku.-Tłukę ci to od 2 godzin i nic.
Puściłem jego słowa mimo uszu, pokazałem mu coś w książce i zapytałem:
-Możesz mi to wytłumaczyć?
-Przecież masz moje notatki.
-Z nich też nic nie rozumie. To co wytłumaczysz?-spróbowałem ponownie.
-Hmmm...-udawał zamyślenie.-Nie-rzucił się na mnie.
Po chwili leżałem na łóżku, a na mnie Jonghyun.
-Co ty wyprawiasz? Złaź ze mnie-próbowałem go ściągnąć, ale na daremno. Dlaczego wszyscy są silniejsi ode mnie?
-Nie. Tu mi wygodnie-powiedział w moją koszulkę.
-Koniec z wygłupami... Złaź...
Wtedy usłyszałem jego równo mierny oddech.
-Ech... trzeba czekać, aż się obudzi.
Zacząłem myśleć o tym co przeżyłem. Nagle moje rozmyślania zeszły na temat Lei'a: Czy nic mu nie jest? Czy jest tam szczęśliwy? Czy myśli o mnie tak jak ja o nim? Złapałem za telefon i napisałem do niego sms-a. Co z tego, że nie dostane odpowiedzi. Co z tego, że prawdopodobnie o mnie zmienił numer. Co z tego, że się narzucam. Chce wiedzieć czy jest wszystko w porządku, bo mam dość tego milczenia z jego strony. Z lżejszym sumieniem wpadłem w objęcia Morfeusza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz